Tagi
Piękne w Niej jest to, że nie daje się zaszufladkować. Nie można Jej zamknąć w żadnych schematach. Choć trzeba przyznać, że bardzo wielu próbowało, zarówno tych w Kościele, jak i tych po za nim. Wielu mądrych ludzi pisało uczone traktaty, kim Maria jest dla Kościoła, a kim bez wątpienia nie jest, a prosty lud i tak, i tak czci ją jak boginię. Zanosi do Niej swoje modły, licząc na Nią bardziej – w końcu matka i kobieta, niż na poważnego, zasadniczego Boga – mężczyznę.
Prosta Żydówka z Nazaretu i jednoczenie królowa wyniosłego i dumnego narodu, który buduje dla niej wielkie bazyliki, w których wręcz słychać łopot husarskich skrzydeł, a potem idzie do stajenki podziwiać Ją, jak piastuje swojego Syna na sianku, z bydlętami i pastuszkami. Panienka i żona. Matka i dziewica. W stu procentach wierząca córka Izraela i pierwsza chrześcijanka jednocześnie.
Kiedyś wydawało mi się, że judaizm sprowadza się do tego, że Żydzi ciągle czekają na swojego mesjasza, natomiast my oczywiście już nie czekamy. Tak spoglądając na zagadnienie musiałem dojść do wniosku, że między Żydami i chrześcijanami rozpościera się przepaść nie do przezwyciężenia. Dziś już jednak wiem, że w judaizmie wątek mesjański to kwestia zdecydowanie drugorzędna, poboczna. Podstawą, fundamentem i wszystkim co najważniejsze dla Żydów jest przymierze. Przymierze, jakie Bóg zawarł z narodem, który sobie sam wybrał. Przymierze z Bogiem Abrahama, Jakuba i Izaaka to miejsce spotkania, w którym bez problemu może odnaleźć się i chrześcijanin, i Żyd. Na to właśnie miejsce wskazuje Maria z Nazaretu.
Kiedyś sobie myślałem, że przepisy rytualne Żydów są trochę niemądre, dziś zdaję sobie sprawę z tego, że jest to typowe myślenie człowieka Zachodu, Europejczyka. Żydzi wobec Boga nie prowadzą rozważań: mądre, niemądre. Wiara Izraela to zaufanie. Jeśli nie umiesz policzyć gwiazd na niebie, czy ziaren piasku na plaży, nie staraj się zrozumieć Boga, to przekracza zdolność twojego pojmowania. Nie chodzi tu o bezmyślność, czy brak refleksji, ale właśnie o zaufanie. Ufność w to, że dobry Bóg prowadzi nas ścieżkami nieraz trudnymi i pokrętnymi dla naszego dobra, że wszystko ma sens. Często głęboko ukryty i w danym momencie dla nas niepojęty, ale prowadzący do celu, którym jest zbawienie.
Maria z Nazaretu, ta żydowska matka, właśnie o wierze, która jest zaufaniem przypomina mi, na taką wiarę wskazuje. „Zróbcie wszystko cokolwiek wam powie” – to jest postawa, którą powinienem się kierować wobec Jezusa. Zrób wszystko cokolwiek ci powie, bez rozważania, czy to jest mądre, czy niemądre. Nie analizuj tylko zaufaj.
Gdybym ja się znalazł na weselu w Kanie Galilejskiej i usłyszał, że mam napełniać kamienne stągwie wodą, bez wątpienia popukałbym się w czoło i stwierdził, że to jest bez sensu, że to jakieś dziwactwo. A Matka mojego Pana mówi wyraźnie: „zapomnij o takim myśleniu, przestań ciągle kombinować, pytać po co, i dlaczego, po prostu – zaufaj. Zaufaj mojemu Synowi. Zrób wszystko co ci powie”.
Prawo rytualne Żydów ma jeszcze jeden bardzo ważny aspekt, jest prawem tożsamościowym. Sprawia, że naród wybrany wyróżnia się spośród wszystkich innych narodów. Dzięki posłusznemu trwaniu wobec przepisów, jakie nakazuje Tora, ten naród przetrwał. Przetrwał wieki diaspory, tumultów, prześladowań, Shoah. Oparł się pokusie asymilacji, nie wchłonęły go inne narody, przecież o wiele potężniejsze od niego. Matka Jezusa, wierna Prawu i Tradycji córka Izraela, swoją postawą pokazuje mi jak należy żyć w zgodzie z wiarą. Wiara powinna mnie wyróżniać, powinna być widoczna. Każdy, kto mnie spotyka powinien widzieć, że jestem chrześcijaninem. Czy tak jest? To pytanie, które cały czas mi zadaje.
Maria, Matka Jezusa jest przy Nim przez cały czas. Towarzyszy Mu od narodzin po krzyż, ale jest to obecność niezwykle dyskretna, subtelna, ukryta. Taka postawa powinna być charakterystyczna dla całego Kościoła Powszechnego. Kościół powinien wskazywać na Jezusa, nie na siebie samego. Kościół, który wskazuje na siebie staje się instytucją, która zabiegając o swoje interesy, o swoje potrzeby, dla wielu może być zgorszeniem. Może budzić sprzeciw, zakłopotanie, niezrozumienie, a przecież mamy unikać wszystkiego co ma choćby pozór zła. Ta prosta Żydówka z Nazaretu uczy mnie, że nie jestem chrześcijaninem dla siebie, chrześcijaństwo to nie program samodoskonalenia, samorealizacji, to nie psychologia rozwojowa, to nie postawa: „patrzcie jakim jestem doskonałym katolikiem”! Chrześcijaństwo to wskazywanie na Niego. Ta pierwsza chrześcijanka swoją postawą mówi mi : „Myślisz, że nosiłam Go pod sercem, urodziłam w stajence, chodziłam za nim po Ziemi Świętej i płakałam pod krzyżem, by się wywyższyć? Zrobiłam to dla ciebie, byś mógł Go poznać!” To właśnie jest istota chrześcijaństwa! Mam żyć tak, nie po to, by poznali mnie, ale Jego!
Młodziutka, ciężarna dziewczyna wyrusza w trudną, długą, trwającą dwa lub trzy dni drogę do Judei, by pomagać swojej krewnej Elżbiecie, również będącej w ciąży. Lubię sobie wyobrażać, że właśnie tak przychodzi do mnie. Nie w szatach królewskich, koronie na głowie, nie po to, by wyjawić mi największe tajemnice tego świata, ale po to, by uczyć mnie wiary najprostszej, wiary prostej Żydówki z Nazaretu, bo właśnie w tym żydowskim zaufaniu powinniśmy szukać korzeni, fundamentów naszego chrześcijaństwa. Wiara Marii czyni ją wielką, tak wielką, że kiedy do mnie przychodzi ciągle się zastanawiam:
A skądże mi to, że Matka mojego Pana przychodzi do mnie?