Dziś wielu mówi, że Kościół powinien stać się bardziej otwarty, a ja się zastanawiam czy jeszcze bardziej się da? Wyobraźmy sobie taką oto zmyśloną historyjkę:
Do prezesa klubu szachowego przychodzi pan Iksiński i prosi o to, żeby mu wystawiono zaświadczenie, że jest znanym prezesowi graczem w szachy. Na pytanie czy od czasu do czasu bywa w klubie? Odpowiada, że nie.
- Ale umie pan grać?
- Nie.
- A choć ogólne zasady tej królewskiej gry pan posiadł?
- Oczywiście!
- Zatem wie pan jak zbudowana jest szachownica?
- Nie.
- To może zna pan ruchy poszczególnych pionów?
- Nie.
- Hm, a w ogóle chciałby się pan nauczyć grać?
- Nie, ja tylko potrzebuję zaświadczenie!
Gdy w zaistniałej sytuacji prezes odmawia, pan Iksiński kipi z oburzenia, wyzywa prezesa od najgorszych, zarzuca mu chciwość i sprzeniewierzenie się obowiązkom służbowym.
Myślę, że większość osób po zapoznaniu się z tą historią zgodzi się, że delikatnie mówiąc, pan Iksiński jest człowiekiem mającym problemy z racjonalnym myśleniem. Jednakże kiedy analogiczna sytuacja ma miejsce w Kościele, opinie są zgoła inne. Proboszcz robiący w podobnej sytuacji „trudności” jest krytykowany, uznaje się go za czepialskiego, że rzuca porządnym ludziom kłody pod nogi, utrudnia proste sprawy i w ogóle jest złym księdzem, bo jak można odmawiać dziecku chrztu, albo pierwszej komunii? Młodym ślubu w Kościele? Mało komu w takich sytuacjach przyjdzie do głowy, żeby postawić się w tej sytuacji w roli księdza, w roli jaką ma spełniać Kościół.
Kiedy podczas chrztu świętego rodzice i rodzice chrzestni zapewniają, że zobowiązują się wychowywać dziecko zgodnie z zasadami wiary katolickiej, a wszyscy wiedzą, łącznie ze stojącym przy ołtarzu księdzem, że to kłamstwo, że to tylko taki teatrzyk, chucpa, to ów ksiądz majestatem Kościoła Katolickiego świadczy o nieprawdzie.
Kiedy młodzi przed ołtarzem udzielają sobie sakramentu małżeństwa, a wszyscy wokół wiedzą, że są tam, bo taka moda, zwyczaj, zdjęcia na Facebooku i z wiarą katolicką ta ceremonia nie ma nic wspólnego, to w majestacie Kościoła Katolickiego sankcjonuje się kłamstwo.
Podstawową funkcją każdego sakramentu jest to, że ma on nas przemieniać. Czy kłamstwo ma taką moc? Nie, kłamstwo ma moc konserwującą starego człowieka, baczy, by wszystko było po staremu, by nic się nie wydało. Skoro nasza wiara nas nie zmienia, to po co ona w ogóle jest? Bo tak wypada? Wszyscy tak robią?
Wielu dziennikarzy dziś stara się „podpuścić” hierarchów i bez przerwy pytają: „Co Kościół ma w takiej a takiej sprawie do powiedzenia?”; „Czemu w takiej a takiej sprawie Kościół milczy?”. Ci, trochę jak małe dzieci, łapią się na haczyk i co i rusz publikują jakieś oświadczenia. Jeśli kogoś interesuje, co Kościół ma do powiedzenia w danej sprawie, może by tak sam sprawdził. Dowiedział się. Zadał sobie trochę trudu. Łatwo to jest w sklepie: kupujesz, płacisz i masz. Kościół to jednak nie jest instytucja usługowa, wbrew temu co część Polaków o nim sądzi.
Wiele osób wysuwa wobec samego Boga swoje pretensje. „Dlaczego Bóg się na coś takiego godzi?”;”Dlaczego Bóg na coś takiego pozwala?”;”Dlaczego mnie to spotkało?” Niby skąd ja mam to wiedzieć? Czy ja jestem rzecznikiem prasowym Pana Boga? Masz do Niego pretensje? Sam z Nim pogadaj, sam Mu je przedstaw! Dlaczego oczekujesz, że ja to za ciebie załatwię, że załatwi to za ciebie Kościół bez twojego wysiłku?
Ktoś może sobie pomyśleć, że marzy mi się jakiś elitarny klub przyjaciół Jezusa, że może i to by był jakiś sposób, ale na pewno nie byłby to już Kościół Powszechny. Czy jednak Kościół, który firmuje nieprawdę to Kościół Jezusa Chrystusa? Czy Kościół, który sakramenty godzi się traktować jak obyczaj i to o zupełnie świeckim charakterze, to jeszcze Kościół Święty?
Kościół, który chce nawracać musi w pierwszym rzędzie dbać o swoje własne nawrócenie i nie chodzi tu wcale o „zdrowy egoizm” tylko o wiarygodność. Kościół, który chce pouczać musi sam dawać przykład. Kościół, który zarzuca temu światu i jego modnym ideologiom kłamstwo musi sam być Prawdą, innej drogi nie ma. Otwartość Kościoła już dawno temu „przerobili” protestanci, efekt jest taki jak widać. Po co mamy więc wywarzać drzwi już dawno temu otwarte? Może właśnie przyszedł czas, by te drzwi porządnie zamknąć.
Zamiast biegać za światowymi modami ubrani na kolorowo i krzyczeć: „Patrzcie jacy jesteśmy fajni, sympatyczni i nowocześni”, powinniśmy już raczej głosić:”Jesteśmy słabi i grzeszni, gorsi od was, bo od tego, kto wiele dostał, więcej się będzie wymagać, ale jeśli chcesz przyjdź, zapukaj, otworzymy ci!”
Różnica między klubem szachowym a Kościołem polega na tym, że przynależność do tego drugiego bywa w części rodzin praktycznym obowiązkiem. Młodzi mogą być obojętni, ale rodzina wyje, babcia płacze… Zatem czynią USTĘPSTWO i idą do proboszcza, a ten, zamiast ten fakt uszanować – robi dodatkowe problemy. I jak go nie krytykować?
Pytania o milczenie Kościoła wynikają z tego, że tenże sam robi wielki wrzask w innych sprawach, często o wiele mniej ważnych. Akurat mamy sprawę biskupa Jędraszewskiego, który popisał się niesamowitym chamstwem, nazywając „zarazą” ludzi, którzy nic złego mu nie zrobili. A czy tak samo nazwał np. komorników czy policjantów znęcających się nad bezbronnymi? Nie – zatem pytanie o milczenie jest słuszne, a brak sensownej odpowiedzi dyskwalifikuje Kościół tak samo, jak utrzymywanie p. Jędraszewskiego na stanowisku biskupa.
Pozdrawiam.
No tak. Jeśli rodzina muzykuje, a syn nie chce grać na niczym to też może być rodzinny lament. Zatem trzeba każdemu, kto chce dawać zaświadczenie, że ukończył szkołę muzyczną, żeby go rodzina nie prześladowała.
Jeśli Ppp jest tak zależny/zależna od rodziny i jej opinii (lub finansów) to nie nadaje się do małżeństwa. Małżeństwo jest dla ludzi dorosłych i to rozwiązuje problem.
„Akurat mamy sprawę biskupa Jędraszewskiego, który popisał się niesamowitym chamstwem, nazywając „zarazą” ludzi, którzy nic złego mu nie zrobili.”
Nie. Oczywiście, że nie. To jest teza błędna acz uporczywie powtarzana m.in. przez portal deon.pl.
Ksiądz biskup odniósł się do ideologii oraz ruchu starającego się przekształcić społeczeństwo według zasad tej ideologii. Nie do gejów, lesbijek czy osób, które zmanipulowane zmieniają płeć. To akurat NIE SĄ OSOBY lgbt.
Geje i lesbijki odcinają się często od ruchu lgbt i ideologii lgbt.
Ksiądz wyraził to jasno, chodziło mu o ideologię i tych, co chcą jej wdrożenia.
Nie rozumiem PPP. O uszanowanie jakiego faktu chodzi? Łaskawej zgody narzeczonych na ślub kościelny ???.
Dziękuję Autorowi za ten tekst.
Przyłączam się do podziękowań za tekst.
A ja myślę, że wymagania są nadmierne.
Osoba pragnąca uzyskać z klubu zaświadczenie, w rzeczywistości jest już CZŁONKIEM tego klubu, ale władze wymuszają posługiwanie się zaświadczeniami. To niedobre.
Sakrament nie przemienia człowieka. Możemy dywagować, co powinien, ale możemy powiedzieć, co jest. Przemienia człowieka jego własny wysiłek, droga jaką pokonuje w kierunku Boga lub innym kierunku (wtedy inna przemiana).
Sakrament jest tu zachętą, znakiem, pomocą, otwarciem kierunku. Jednak sam z siebie, bez pracy, postawy, wiary i wysiłkiu człowieka, człowieka nie zmienia. To przecież oczywiste. To nie jest żaden zabieg magiczny, który zmienia rzeczywistość. Jest na to mnóstwo przykładów.
Klub ma też regulamin. I stawia swoim członkom pewne wymagania, które nie są heroizmem ponad siły zwyczajnego człowieka.
Jeżeli ktoś nie akceptuje nauki Kościoła to udzielanie mu sakramentu małżeństwa jest zwyczajnym zrobieniem mu krzywdy. Bo w nauce Kościoła małżeństwo jest nierozerwalne, a w świecie – aż się znudzi, potem rozwodzik i kolejne małżeństwo. I teraz załóżmy że ktoś taki w drugim związku się nawraca. I co? I jest w związku niesakramentalnym, i nawet nie ma tego jak naprawić, bo jego pierwsze małżeństwo w oczach Boga wciąż jest ważne.
Regulamin klubu jest po to, żeby służył klubowiczom, a nie kierownictwu tworzacemu regulaminy. Deon.pl ciągle to podkreśla w bardzo wielu publikacjach, ostatnio ks. Siepsiaka.
Nie człowiek jest dla Szabatu, ale Szabat dla człowieka.
A w tekście NIE CHODZI o to, co kto akceptuje, tylko o stawianie wymagań właścielom klubu, przez kierownictwo i zarządzających klubem co do egzaminów i kursów itd.