O kształcie narodu decydują jego elity: ludzie intelektu, kultury, sztuki, filozofii, miłujący wiedzę i klasyczne wykształcenie. Ci, którzy pragną zniszczyć jakiś naród wiedzą o tym doskonale. Uderzają najpierw właśnie w jego elity. Nie inaczej robili Hitler i Stalin.
Rzeczpospolita Obojga Narodów nie stworzyła dobrego klimatu dla rozwoju polskiego mieszczaństwa, również czasy zaborów nieszczególnie temu sprzyjały. Polskie mieszczaństwo było więc od zawsze nieliczne i słabe. Nie trzeba szczególnej błyskotliwości, by rozumieć, że dla Polski mieszczańska stolica ze swoim zapleczem kulturalnym, intelektualnym, duchowym była skarbem bezcennym i oczywiście wcale nie chodzi tutaj o skarby materialne. Budynki można zawsze odbudować, jak ktoś się uprze to i nawet zabytki, czego najlepszym przykładem jest warszawska starówka z zamkiem królewskim na czele. Nie da się jednak „odbudować” ludzi. W powstaniu warszawskim ginął kwiat polskiej młodzieży, inteligencji, mieszczaństwa. Tego odbudować się nie dało, strata tych ludzi dla narodu polskiego była całkowita, nie do odtworzenia. Hitlerowskie Niemcy i Sowiecka Rosja w pierwszej kolejności uderzyły w polskie elity, to sprawiło, że z wielkiej rzeki polskiej myśli narodowej został ledwie strumyczek i właśnie ten strumyczek wsiąkał w gruzy Warszawy.
Powstanie Warszawskie nie było tylko klęską, było narodową tragedią. Do wszelkiej maści ruchów niepodległościowych od zawsze garnęli się ci, którzy w życiu kierowali się wyższymi ideami niż tylko: przeżyć, przetrwać, najeść się. Ludzie o szerszych horyzontach, ludzie wrażliwi, wielkiego serca, ludzie bezcenni. Kiedy działania wojenne dobiegły końca i trzeba było w nowych warunkach geopolitycznych podnosić kraj z ruin, właśnie tych ludzi boleśnie zabrakło.
Polska Ludowa miała być robotnicza i chłopska, i wbrew temu, co wielu sobie myśli, właśnie taka była, zabrakło w niej elit. Wędrówka ludów na skutek przesiedleń i masowy odpływ ludzi ze wsi do miasta sprawiały, że zaczęło się kształtować nowe mieszczaństwo. Mieszczaństwo pozbawione korzeni, pamięci, tradycji, wartości wyższych. Daleko nie szukając, widać to doskonale po dziś dzień, na naszym katolickim podwórku.
Wiara polskiego chłopa nie była ortodoksyjna, ale była szczera i głęboka, osadzona w ziemi i naturze. Skupiona wokół cykli przyrody. Wyrwana z korzeniami ze wsi, pozbawiona tego, co najważniejsze stała się pustą w środku wydmuszką, pozbawionym treści rytuałem.
Ideał Polaka dzisiaj to handlarz, cwaniak, dorobkiewicz. Kiedy jeden Polak chce na przykład kupić od drugiego Polaka używany samochód, powinien od razu wynająć prywatnego detektywa, bo niemal pewne jest, że jeden rodak będzie starał się drugiego rodaka oszukać. Oczywiście nie twierdzę, że wszystkiemu winne jest powstanie warszawskie, twierdzę, że śmierć Warszawy i jej mieszkańców, wyniszczenie polskich elit i hekatomba zbrodni jaką te powstanie w swojej istocie było, nazywane zwycięstwem, dobitnie świadczą o jakości polskich elit dzisiaj.
Śmiem twierdzić, że wielu z tych, którzy głośno twierdzą, że „pamiętają”, nie byliby w stanie podać poprawnej daty zakończenia powstania warszawskiego, nie mówiąc już o umieszczeniu go w jakimś ogólniejszym kontekście historycznym. Twierdzę, że owo „pamiętamy” sprowadza się głównie do koszulek z kotwicą, wlepek na Facebooku i sloganów, bo dziś w Polsce liczy się tylko ta wiedza, która daje pieniądze, bo i po co uczyć się tego, z czego nie ma chleba? Śmiem twierdzić, że dziś wielu Polaków jest wręcz dumnych ze swojej ignorancji. Śmiem twierdzić, że z martwych bohaterów jest tyle samo pożytku, co z martwych tchórzy.
Mury zawsze można odbudować, ludzi nigdy. Wspaniałe, piękne ideały, w które wierzyli bohaterowie Warszawy umarły razem z miastem. Nie miał ich kto przekazać dalej przyszłym pokoleniom. Nowa Polska powstawała już bez nich. Tych ideałów dzisiaj boleśnie brakuje.
Bronisław napisał
Trzeba jednak dodać, że część polskich elit została zamordowana przez Sowietów, inna – przez Niemców, a kolejna – nie wróciła z Zachodu. Wiele osób niestety wdało się w kolaborację z komunistami.
Zbigniew Ściubak napisał
Ciekawy i wartościowy tekst.
https://wdrodze.blog.deon.pl/
Tomek J napisał
„Śmiem twierdzić, że z martwych bohaterów jest tyle samo pożytku, co z martwych tchórzy”
Jak w takim razie wygląda w kontekście zacytowanego powyżej zdania śmierć męczeńska Apostołów i tych rzesz Męczenników, których Kościół zaliczył do grona Świętych? Czy aby nie za łatwo szafuje Pan swoim poglądem na temat Powstania Warszawskiego? Trochę urąga mi twierdzenie Pana, że moje pamiętanie o tym wielkim zrywie tysięcy Polaków spłycam do naklejek i innych gadżetów. Jest to przykre i myślę, że wielu czytających ten tekst może odczuwać podobnie. Hekatomby Powstania nie da się zakwestionować ale skutków Powstania (szczególnie tych pozytywnych dla nas żyjących tu i teraz) nie można nie dostrzegać- i wypowiadają się na ten temat historycy, znający temat dużo szerzej od nas.
Pozdrawiam