Rok temu bardzo wielu znajomych pytało mnie, czy wybieram się na Światowe Dni Młodzieży do Krakowa? Odpowiadałem zawsze tak samo: „nie wybieram się, bo nie jestem już młody”. Za każdym razem spotykało się to z całkowitym niezrozumieniem. Choć gdybym powiedział, że nie wybieram się na światowe dni hutników, czy światowe dni leśników, uznano by to za oczywistość. Nie jestem ani hutnikiem, ani leśnikiem. Dlaczego więc tak trudno przyjąć do wiadomości, że ktoś już jakiś czas temu przestał być młody? Dlaczego uwielbiamy frazesy: ” młody duchem”, „każdy ma tyle lat na ile się czuję”, „druga młodość” itp.?
Czy kult młodości to de facto strach przed starością? Gdyby tak było, nie byłoby źle, bać się to rzecz ludzka. Nikomu nie marzy się bycie schorowanym, zniedołężniałym starcem. Gorzej kiedy dyktatura młodości pragnie starość unieważnić, udawać, że jej nie ma. Gdy traktuje ją jako stan patologiczny, aberrację. Mówi się często, że starzy ludzie są jak dzieci. Nic bardziej mylnego, „młode” społeczeństwo poświęca wiele uwagi swoim pociechom, dba o nie, pielęgnuje, epatuje zdjęciami na Facebooku. Starość pragniemy wyrzucić sprzed naszych oczu. Najlepiej niech sobie idzie do umieralni i tam z różańcem w ręku modli się o lekką śmierć.
Starzeję się, ale święcie wierzę, że kiedy będę starcem będę tym samym człowiekiem co teraz, tyle że starym. Będę czytał książki, oglądał filmy, zachwycał się pięknymi kobietami na ulicach Poznania. Będę kochał się ze swoją starą żoną.
Jeśli mój wiecznie młody czytelniku żenuje cię myśl o seksie ze starą kobietą, jeśli myślisz, że jest to cokolwiek obrzydliwe, pomyśl sobie od razu: mamy siebie nawzajem traktować jak aplikacje w telefonie? Szwankuje i zaczyna się zawieszać, więc trzeba ją usunąć i zainstalować nową, albo wymienić cały aparat na nowocześniejszy? Moja piękna żona zaczyna się starzeć, powinienem powoli zacząć się rozglądać za nowszym modelem? Kiedy moja ukochana spogląda na moje siwe włosy powinna się zacząć zastanawiać, czy by go troszkę nie zaktualizować? Lubię myśleć o sobie nieskromnie, że takich modeli jak ja dziś już się nie produkuje. Gdy brak aktualizacji należy wyrzucić stary i kupić nowy aparat? Może lepiej zwyczajnie przyjąć do wiadomości, że stajemy się starzy i to jest fakt.
Nie chodzi przecież o to, by starością się upajać, twierdzić jak jest wzniosła i piękna. Chodzi tylko o to, by nie traktować jej jako wynaturzenie. Starość to normalny etap naszego życia, to coś zupełnie normalnego. Czy to się nam podoba czy nie ona po prostu – JEST!
Pontyfikat Jana Pawła II nie wszędzie był tak pozytywnie oceniany jak w Polsce, wielu go krytykowało w Europie Zachodniej, wielu w Ameryce Łacińskiej, po dziś dzień uważa, że jego walka z teologią wyzwolenia była wylewaniem dziecka z kąpielą i jakby się do tego nie ustosunkowywać jedno jest faktem bezspornym, nikt tak wiele nie uczynił dla starości jak on.
Ten stary, bełkoczący, trzęsący się, zaśliniony Papież to krzyk do świata opętanego komercyjnym kultem młodości. To wołanie: ecce homo! Jestem człowiekiem, żyję, mam ambicje, plany, nadzieje, potrzeby. To, że jestem chorym starcem nie oznacza, że mnie nie ma. Jestem, jeszcze żyję!
Jeśli kogoś żenują słowa: „stary,bełkoczący, zaśliniony Papież”, jeśli sądzi, że o tym etapie pontyfikatu Jana Pawła II nie powinno się pamiętać, że należy eksponować jak bardzo kochał i rozumiał młodych, jak lubił kremówki i góry, a tą straszną i trudną starość należy ukryć, a najlepiej o niej zapomnieć, możliwe, że tego krzyku nie usłyszał, że tego przesłania nie zrozumiał.
W Polsce obecnie bardzo kochamy się w tradycji, pamięci, dumie narodowej. Tabuny młodych biegają w koszulkach z „żołnierzami wyklętymi”. Epatujemy wizerunkami młodych powstańców – niepomni, że wysyłanie własnych dzieci na wojnę to szczyt barbarzyństwa. Nie chcemy jednak pamiętać o tym, że tradycja, pamięć, duma narodowa jest w nich – starcach. Oni są naszymi korzeniami. Wszystko co dziś mamy, mamy dzięki nim!
Jeśli na tego starego, chorego Papieża będziemy dziś patrzeć nie z zażenowaniem, lecz z wielkim szacunkiem, może kiedy my będziemy już starcami, nasze dzieci patrząc na tą kupę nieszczęścia, którą się staliśmy pomyślą: to są moje korzenie, to moja tradycja, wszystko co mam, mam dzięki tobie – nie oddam cię do umieralni.