Żyjemy w czasach, które sprzyjają uzależnieniom, ze wszystkich stron atakują nas pokusy, reklamy, kolorowy świat sztucznego piękna na sprzedaż. Spece od marketingu, portale społecznościowe, media, wszyscy nas zapewniają, że szczęście to posiadanie, że kupowanie to sposób na całe zło tego świata.
Człowiek uzależniony to wyniszczony fizycznie ćpun, albo obszczany menel spod Biedronki, ale przecież nie ja lub ty. To, że masz na coś ochotę wcale nie znaczy, że masz problem. Przeciwnie, używanie jest dobre. Napędzasz rynek, dajesz pracę innym. Jesteś dobrym, świadomym obywatelem.
Cała rzecz w tym, że nie do końca. Jeżeli twoje potrzeby zaczynają mieć charakter obsesyjny, jeżeli nie potrafisz sobie czegoś odmówić, może to oznaczać, że masz problem. Uzależniają nie tylko ciężkie narkotyki, hazard, czy pornografia. Tak naprawdę można się uzależnić od wszystkiego; od seriali, zakupów, jedzenia, zdrady małżeńskiej. Kiedy dojdziesz do wniosku, że masz problem, z którym sobie nie radzisz, który mimo podejmowanych wysiłków cię przerasta, warto wtedy zwrócić się po pomoc do specjalistów. O czym jednak warto wiedzieć?
Po pierwsze, jak podkreślają starzy alkoholicy, nie ma jednej „tabletki” dla wszystkich. To co dla jednego będzie skuteczne, drugiemu nie pomoże. Dla przykładu: wśród ludzi uzależnionych od alkoholu są tacy, którzy mocno angażują się w ruch AA i nie wyobrażają sobie trzeźwego życia bez chodzenia na mitingi. Ale są również i tacy, którzy twierdzą wprost:”jak to, pół życia straciłem na picie, a teraz drugie pół mam strawić na rozmawianiu o tym?”
Tu nie ma żadnej reguły, owszem możesz pytać, czytać w internecie, słuchać opinii innych, ale o tym co będzie skuteczne dla ciebie musisz się przekonać sam. Metodą prób i błędów. Jeśli jakiś sposób zawiedzie, jeśli jakaś metoda, terapia okaże się nieskuteczne, szukaj do skutku. Być może to co wybrałeś to nie jest „tabletka” dla ciebie.
Druga sprawa to powód, dla którego chcesz zerwać z nałogiem. Nie robisz tego po to, by być szczęśliwym, robisz to po to, by być zdrowym! Jeśli myślisz, że wygrana z nałogiem zapewni ci szczęście możesz być pewny, że albo szybko do nałogu wrócisz, albo znajdziesz sobie coś nowego. Robisz to, by w trzeźwy, uczciwy, realny sposób stanąć w prawdzie wobec siebie samego i świata, który cię otacza, a ta prawda może być bolesna!
Jeśli byłeś w nałogu przez dłuższy okres, może się okazać, że twoje życie to ruina i zgliszcza. Część z tych ruin to bez wątpienia skutek twojego nałogu, ale całkiem prawdopodobne, że nie wszystko. Problemy, które cię gnębiły mogły wynikać z czegoś zupełnie innego, a nałóg był tylko „kołdrą”, którą te problemy zakrywałeś. Twój nałóg sprawiał, że udawało ci się o nich „zapomnieć”, udawać, że ich wcale nie ma, lub odwlekać zmierzenie się z nimi w nieskończoność. „Zajmę się tym, ale nie dzisiaj” – mówiłeś sobie i sięgałeś po to, co cię znieczulało, co produkowało chemię przyjemnych wrażeń dla twojego skołatanego mózgu.
Zła wiadomość jest taka, że kiedy staniesz w prawdzie ze swoim życiem, może okazać się, że części problemów już nie naprawisz, że jest zło które wyrządziłeś, którego cofnąć się nie da, że żaden „wehikułu czasu” nie istnieje. Wychodzenie z uzależnienia to nierzadko trudna sztuka uczenia się z tą wiedzą życia. Musisz to przyjąć do wiadomości, musisz nauczyć się z tym żyć, są krzywdy, których już nie naprawisz, nie zmienisz, nic już z tym nie możesz zrobić. Jedyne co możesz, to możesz spróbować wybaczyć samemu sobie.
Jasne, są tacy, którzy będą twierdzić, że nigdy na nic nie jest za późno, ale to bzdury, to mądrość rodem z Facebooka. Można wręcz powiedzieć, że taka jest właśnie definicja starzenia się, wchodzenia w starość. Jesteś tym starszy, im w twoim życiu jest więcej rzeczy i spraw, na które jest już za późno.
Życie musi boleć, jeśli masz wątpliwości zapraszam cię do lektury „Kazania na górze”. Błogosławieni ci, którzy płaczą; jeśli dziś wydaje ci się, że w twoim życiu nie ma żadnego powodu do płaczu, może być tak, że nie tyle brak ci powodów, co raczej masz problem z odczuwaniem.
Być może znajdą się tacy, którzy po lekturze tego tekstu zadadzą sobie pytanie:”Skoro wychodzenie z uzależnienia to same złe wiadomości, to po co to robić? Po jaką cholerę się tak męczyć?” Wbrew pozorom to nie jest głupie pytanie. Można wręcz powiedzieć, że jest to pytanie fundamentalne. Jak mówią starzy alkoholicy, przestać pić jest całkiem łatwo. Przestajesz, idziesz na detoks i już. Problemem jest życie w trzeźwości. Wstawanie co rano i odnajdywanie powodów, dla których dzisiaj mam pozostać trzeźwym. Co mnie powstrzymuje przed tym, żeby nie pójść się napić?
Kolejna zła wiadomość jest taka, że ja nie znam odpowiedzi. Każdy musi znaleźć odpowiedź indywidualną dla siebie samego i cały problem w tym, że aby zacząć szukać, najpierw trzeba zerwać z nałogiem. Trzeba bezwzględnie być trzeźwym!