Co rano budzę swoją córeczkę do przedszkola. Nie muszę jej ubierać, umie już doskonale sama. Zaplatam jej warkocz, owszem umiem, nauczyłem się. Umiem też prać, zmywać naczynia, myć okna, odkurzać. Dzielimy się obowiązkami domowymi z żoną, która pracuje zawodowo podobnie jak ja. Czy jestem pantoflarzem? Jeśli ktoś miałby ochotę tak mnie nazwać, nie widzę problemu, mogę być pantoflarzem, czemu nie? Choć osobiście wolę o sobie myśleć – feminista.
Moja córka jest dziewczynką, tak ją uczę, wychowuję, tak traktuję, uważam to za fakt, a mądrzy ludzie nie dyskutują z faktami. Nie, nie chcę, żeby wyrosła na lesbijkę, mówię to otwarcie i wprost. Chciałbym, żeby wyrosła na piękną, mądrą kobietę, znalazła sobie dobrego męża, miała z nim dzieci. To są wartości, w które wierzę, nie wypieram się nich. Te wartości przekazuję dzieciom. Mogę im dać tylko to, co sam posiadam, nie mogę im dać tego, czego nie mam.
Poza tym, że uważam siebie za feministę, uważam się również za pacyfistę, bardzo bym nie chciał, żeby moi synowie, jeden lub drugi, zostali żołnierzami. Czy to oznacza, że nienawidzę wszystkich ludzi w mundurach, że pluję na ulicy za wojskowymi, że ich wyzywam, obrażam, krzyczę za nimi: mordercy?. Nie, to oznacza, że system wartości, w który oni wierzą nie jest moim systemem, że się z nimi nie zgadzam. Mam prawo? Mam prawo.
Jeśli moja córka będzie lesbijką, a któryś z synów zechce robić karierę wojskowego, nie wypiszę ich z rodziny, nie będę złorzeczył, wyklinał i obrażał. Przyjmę to do wiadomości, będę trzymał za nich kciuki, żeby im się udało, żeby byli szczęśliwi.
Jeżdżę do pracy środkami komunikacji publicznej, widzę życie miasta w różnych odcieniach. Przytulające się do siebie dziewczyny, całujących się mężczyzn, chłopaka w białym futerku i makijażem na twarzy, mężczyznę w błękitnej sukience, na szpilkach i z torebką w ręku, miasto należy do nich tak samo jak do mnie, mają prawo być tacy? Mają prawo!
Przemoc i pogarda w żadnym przypadku nie mogą być usprawiedliwiane i akceptowane. Trzeba wyrazić jednoznaczną dezaprobatę wobec aktów agresji, takich jak te, które miały miejsce w Białymstoku – powiedział rzecznik Konferencji Episkopatu Polski ks. Paweł Rytel-Andrianik.
Podaję tą informację za oficjalną stroną Episkopatu Polski i to, moi kochani bracia i siostry w wierze, jest naszą wspólną klęską. To tak, jakbym ja na swoim blogu uznał za konieczne ogłosić, że trawa jest zielona, że Ziemia jest okrągła i kręci się wokół słońca.
My, uczniowie Jezusa, wierzący w Miłosiernego, Nieskończenie Dobrego Boga ogłaszamy, że przemoc i agresja są złe! Czy to nie jest oczywiste? Czy to nie wynika z istoty naszej wiary? Czy to nie powinno być wiadome dla wszystkich? Czy tego nie powinno być widać gołym okiem? Czy trzeba dawać oficjalny komunikat, żeby nie było wątpliwości? Czy trzeba stanowiska rzecznika Konferencji Episkopatu Polski? Jeśli faktycznie trzeba, jeśli jest to niezbędne, bo tego nie widać, nie wiadomo i to budzi wątpliwości to znaczy, że równie dobrze możemy ogłosić drugi komunikat: „Ogłaszamy, że nasza misja rozpoczęta na tych ziemiach w 966 roku zakończyła się klęską!”
Zgadza się. To klęska.
Gdyby ten tekst napisał ateista lub agnostyk, czy człowiek, którego „wiara” jest tylko przynakeznoscią kulturową, nie miałbym z tym tekstem kłopotu. Jednak wiara wykracza poza, skądinąd cenny, zdrowy rozsądek, miłość – poza życzliwość, stawianie się świętym jak Święty jest Trójjedyny Bóg – poza dystans wobec norm i pragnienie szczęścia tu i teraz. Człowiek jest stworzony na obraz i podobieństwo Boga i dlatego każdemu człowiekowi należny jest szacunek, który wyklucza pogardę, wyzwiska, o rzucaniu kamieniami nie wspominając. Lecz ten obraz, ta ikona jest pokryta grubą warstwą brudu, błota i nieczystości i właśnie pamiętając o godności człowieka powinniśmy starać się oczyścić ikonę. Czy nie to mówi nam oczyszczona łaską miłość? Ile powiedzieć, co, w jaki sposob6, jak w ogóle reagować, to kwestie do rozstrzygania w konkretnych przypadkuach. Wciąż jednak dobra rada pozostaje uczynkiem miłosiernym. Ostatnia kwestia. Czym jest dla Autora chrześcijańska moralność, lepiej : nowe życie w Chrystusie, że piszę o możliwości szczęścia, byleby wybrać to, czego się mocno pragnie? Jedną z propozycji? Czymś zewnętrznym i narzuconym? Ciężarem nad siły. PS Pewien mój przyjaciel, skądinąd jezuita, mawia w takich sytuacjach:: Pamiętajmy, że w niebie są tylko świeci…
Szacun Paweł!
I oczywiście nie zacytuje Pan córce (potencjalnie) słów świętego Pawła 'nie łudźcie się … ’, nie wspomni Pan o grzechu ?
Zgadzam się z Panem. Piękny artykuł. Oby każdy uczył się od Pana takiego postrzegania świata.