Jakiś czas temu, w stolicy dużego kraju w samym środku Europy, zdesperowany człowiek dokonał  strasznej zbrodni. Popełnił ją na samym sobie. Polał się łatwopalną substancją i podpalił. Po kilku dniach, na skutek odniesionych ran, umarł.

W kwestii samobójstwa Kościół Katolicki zajmuje stanowisko jednoznaczne, niepodlegające dyskusji :

KKK 2280 Każdy jest odpowiedzialny przed Bogiem za swoje życie, które od Niego otrzymał. Bóg pozostaje najwyższym Panem życia. Jesteśmy obowiązani przyjąć je z wdzięcznością i chronić je ze względu na Jego cześć i dla zbawienia naszych dusz. Jesteśmy zarządcami, a nie właścicielami życia, które Bóg nam powierzył. Nie rozporządzamy nim.

KKK 2281 Samobójstwo zaprzecza naturalnemu dążeniu istoty ludzkiej do zachowania i przedłużenia swojego życia. Pozostaje ono w głębokiej sprzeczności z należytą miłością siebie. Jest także zniewagą miłości bliźniego, ponieważ w sposób nieuzasadniony zrywa więzy solidarności ze społecznością rodzinną, narodową i ludzką, wobec których mamy zobowiązania. Samobójstwo sprzeciwia się miłości Boga żywego.

KKK 2282 Samobójstwo popełnione z zamiarem dania „przykładu”, zwłaszcza ludziom młodym, nabiera dodatkowo ciężaru zgorszenia.

Kościół Katolicki modli się za dusze ludzi, którzy odebrali sobie życie, wierząc w nieskończone Boże miłosierdzie, ale sam czyn uznaje za jednoznacznie grzeszny, niepodlegający żadnemu usprawiedliwieniu. Śmierć w płomieniach to śmierć okrutna, skazująca człowieka na niewyobrażalne męki. Każdy, kto podnosi rękę, by dokonać tak barbarzyńskiego czyny musi być jednoznacznie, ponad wszelką wątpliwość, potępiony. Nawet jeśli ten akt przemocy dotyczy samego siebie, bez względu na pobudki, którymi się człowiek kieruje.

Jeszcze do niedawna żyłem, jak się okazuje, w złudnym przekonaniu, że w tej części świata w dwudziestym pierwszym wieku, palenie ludzi żywcem to akt okrucieństwa, który już nas nie dotyczy, że tego typu barbarzyństwo jest już nam, światłym Europejczykom, obce. Z przerażeniem stwierdzam, że nie tylko nie jest obce, ale do tego jeszcze są w tym kraju ludzie, którzy temu okrucieństwu przyklaskują!

Ludzie mądrzy, światli, wykształceni, tacy, z których diagnozami społecznymi liczy się opinia publiczna, ludzie kultury i sztuki i o zgrozo! – katolicy, księży katolickich nie wyłączając, opętani jakimś szaleństwem, spalenie żywcem człowieka chcą wynieść do rangi bohaterstwa, czynu pięknego, godnego upamiętnienia, szacunku i podziwu! Co się z nami stało, jaki wirus głupoty nas opętał, jakie zaczadzenie umysłowe nas dosięga?! Jak można gloryfikować samobójstwo, jak można patrzeć na człowieka – płonącą pochodnię i nie krzyczeć z przerażenia i strachu. Jak można coś takiego podziwiać?!

Jeszcze do niedawna uważałem, że nazywanie cywilizacji, w której właśnie żyjemy: cywilizacją śmierci to jednak pewna przesada, dziś już nie mam wątpliwości, że tak właśnie jest. Zastanawiam się tylko nad jednym, czy ci, którzy z takim zapałem chcą budować samobójcy pomnik zdają sobie sprawę, że tym samym mogą zachęcać innych do pójścia w jego ślady? Czy wy, którzy rozpisujecie się z takim zapałem: jakim to wspaniałym, szlachetnym, odważnym człowiekiem był samobójca, patrząc na kolejną żywą pochodnię w tym kraju uznacie, że ta krew jest na waszych rękach? Czy raczej z czyściutkim sumieniem pójdziecie do swoich komputerów pisać kolejny pean ku czci samobójcy ?!